small normal large

 

  • Rafał Rypina
  • Radny Rady Miejskiej
    w Kętrzynie
Genius loci ma wymiar praktyczny.
Wpisany przez Administrator   
sobota, 19 maja 2018 20:15


Pod koniec XIX wieku w Hamburgu i Kętrzynie powstały nadrzeczne strefy przemysłowe, z czasem nazwane przez mieszkańców obu miast - Wenecją. Kilka lat temu Wenecja w Hamburgu (Speicherstadt ) została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, a Wenecja Kętrzyńska zamieniona w stertę gruzu (…)


Pod pojęciem ducha miejsca rozumie się wyraz charakteru określonej przestrzeni. Otoczenie jest komplementarnym elementem kultury niematerialnej, ale i materialnej. Odgrywa więc istotną rolę w kształtowaniu lokalnej tożsamości. Ważnym etapem wykorzystania krajobrazu kulturowego, jest z kolei identyfikacja jego tradycyjnych form, uwzględniających nie tylko użytkowanie, ale i strukturę przestrzeni. Szeroko rozumiane dziedzictwo kulturowe jest zatem jednym z kilku podstawowych walorów miast. Ważne jest, aby miasta umiały je należycie wykorzystać, bo przecież genius loci w istotny sposób wpływa na jakość życia, o czym polscy samorządowcy - niezależnie od barw politycznych - ciągle niestety nie pamiętają.

 

Genius loci działa jak swego rodzaju katalizator. Im lepszego ducha miejsca posiada przestrzeń życiowa, tym lepszą daje nam perspektywę do wielokryterialnej aktywności i własnego samopoczucia. Potwierdza to chociażby ranking samorządów. W 2008 roku dotknięty już hiperbezrobociem Kętrzyn, ciągle plasował się na wysokiej 48 pozycji. W roku 2017 spadliśmy na szary koniec listy zajmując 261 miejsce, chociaż w międzyczasie bezrobocie nieznacznie obniżyło się, a część osób otrzymała wsparcie finansowe od najbliższych pracujących za granicą. W tym jednak czasie, nasze miasto zaczęło tracić ducha miejsca. Rozpoczęła się inwazja polbruku na dużo większą skalę, pstrokatych elewacji zwanych w żargonie architektów i kulturoznawców pastelozą, ruszyło masowe wyburzanie historycznej, poprzemysłowej architektury, pod topór poszły szpalery drzew co jeszcze bardziej wyeksponowało otaczającą nas tandetę. Reakcja jest tym bardziej silna, że spadamy z wysokiego konia. Czy chcę przez to powiedzieć, że bezrobocie nie jest już problemem Kętrzyna? Absolutnie nie. Bezrobocie jest w naszym mieście największym problemem i właśnie na jego rozwiązaniu należy skoncentrować siły. Zwracam jednak uwagę, że przy złej pogodzie to właśnie w ponurym pokoju jest najciemniej, a przecież walka z bezrobociem nie może być sloganem bez pokrycia. Tymczasem utrata magicznego genius loci już przynosi złe żniwo. Kętrzyn przestaje fascynować i przyciągać, co znalazło przełożenie na kondycję branży turystycznej. W mieście zamknięto jeden z hoteli, restauratorzy odczuwają realny spadek rentowności prowadzonych lokali, mniej osób pracuje przy obsłudze ruchu turystycznego. Dzieje się tak dlatego, że współczesny turysta nie jest zainteresowany oglądaniem zakurzonych eksponatów w muzealnej gablocie. Oczekuje czegoś więcej. Chciałby skorzystać z kąpieliska nad jeziorem, przejechać się pociągiem z parowozem do Gierłoży, a po dniu pełnym wrażeń dobrze zjeść mając przy tym ładny widok z ogródka restauracyjnego rozstawionego na starym bruku, a nie betonowej kostce. Jednym słowem oczekuje klimatycznego miejsca na miarę współczesności. Walory miasta i tworzony przez nie duch miejsca to nie tylko fetysz dla turystów. To również inspiracja dla osób które chciałyby w Kętrzynie zamieszkać, bo znajdują się na takim etapie kariery zawodowej, że ich praca ogranicza się do naciśnięcia klawisza enter w odpowiednim czasie z dowolnego punktu na Ziemi. W tej grupie są również potencjalni pracodawcy, których nasze miasto tak bardzo oczekuje. Wreszcie walory o których piszę, w podprogowym przekazie pozytywnie działają na nas samych. Problem w tym, że walorów ubywa.

 

Bogaty pejzaż dziedzictwa kultury materialnej warunkujący istnienie genius loci jako wyrazu tożsamości przestrzeni, utkany jest z drobnych, pozornie nieistotnych elementów. Może to być kamienny murek oporowy, pamiętająca początek XX wieku żeliwna pokrywa studzienki kanalizacyjnej, czy blisko 50 letni słupek przystankowy o wzorze stosowanym tylko w dawnym województwie olsztyńskim. Niestety obecna władza Kętrzyna niszczy symbole miasta pod pretekstem modernizacji czy estetyzacji przestrzeni publicznej, chociaż uzyskany efekt z estetyką ma niewiele wspólnego. Murki zniknęły z ulic Kopernika i Traugutta. Ostatnie stare słupki które nawet doczekały się grona sympatyków opisujących ich historię na portalach internetowych, dla administracji Burmistrza Hećmana okazały się tylko złomem o wartości liczonej z kilograma. Tymczasem chyba każde szanujące się miasto, ma dzisiaj przynajmniej jeden przystanek utrzymany w stylu retro. Mało tego. Z ulicy Traugutta niegdyś pełniej nasadzeń i małej architektury nawiązującej do historycznej części Kętrzyna, wobec braku skutecznej interwencji burmistrza Hećmana, zarząd dróg wojewódzkich uczynił przestrzeń wyjątkowo nieprzyjazną i nieestetyczną, nazwaną przez Kętrzynian - lotniskiem. Odrębną sprawą są wadliwe standardy projektowe i wykonawcze tego odcinka, ale to zdaje się już kętrzyńska norma wypracowana przez burmistrza Hećmana i kolejnych starostów. To urbanistyczne barbarzyństwo afirmowała m.in. była radna - Urszula Baraniecka. Czy tylko dlatego, że współodpowiedzialnym za to "dzieło inżynierii komunikacyjnej" był marszałek województwa z PO zakładający bezwzględnie, że ruch tranzytowy przebiegnie przez sam środek Kętrzyna? Ówczesny zastępca burmistrza Andrzej Degórski cieszył się, że powstają nowe - jak twierdził bezpieczne - drogi. Czy pan Degórski miał na myśli również rondo Dmowskiego - najbardziej kolizjogenne miejsce na mapie drogowej miasta, a nawet powiatu?

 

Kolejną składową miejskiego chaosu jest pasteloza, serwowana w połączeniu ze styropianizacją. Na to również zwracają uwagę internauci. Proces ten w odniesieniu do architektury modernistycznej reprezentowanej przez niektóre budynki użyteczności publicznej, a przede wszystkim bloki typu OWT67 i OWT75 wykonane w technologii wielkobloczkowej (nie mylić z nieobecną w Kętrzynie wielką płytą), na szeroką skalę wprowadził były prezes SM Pionier - Roman Szydłowski. W efekcie "Falklandy" szpecą już z daleka panoramę miasta, a przecież wystarczyło poddać rekonstrukcji charakterystyczne dla tych budynków filarki międzyokienne, umieszczając uprzednio pomiędzy płytą konstrukcyjną a elewacyjną pasa podokiennego - izolację z wełny mineralnej. Tak dociepla się bloki w miastach, którym zależy na jakości i wizerunku. Niestety u nas zrobiono to w najbardziej prymitywnej technologii i byle jak, skutkiem czego w wielu mieszkaniach na parterach i ostatnich piętrach ciągle jest zimno od nieizolowanych należycie fundamentów i kiepsko zrobionych stropodachów. Panie Prezesie Książek, proszę nie kontynuować dzieła zniszczenia swoich poprzedników. Zostało jeszcze kilka bloków, więc można to zrobić jak należy - nawiasem mówiąc w pierwszej kolejności należałoby powtórnie i bezzwłocznie zająć się budynkami już ocieplonymi, aby nie dopuścić do ich zagrzybień. Tymczasem na osiedlu jednego z miast centralnej Polski, bloki OWT wyremontowano wprost modelowo, dbając przy tym o architekturę budynków. Profesjonalna termomodernizacja z uprzednio wykonanym audytem energetycznym, objęła wymianę stolarki okiennej, uszczelnienie dylatacji, odbudowę filarków międzyokiennych z materiału termoizolacyjnego, a także zaizolowanie przestrzeni wewnątrz płyt podokiennych i stropodachów wełną mineralną. Czy się opłacało? Pewnie tak. Osiedle wygląda super, a spółdzielnia otrzymała wyróżnienie i pozytywny rozgłos. Ktoś może zapytać: panie radny, czy to o czym pan napisał jest tak istotne? Otóż jeśli chcemy, aby nasze miasto było przyjazne i atrakcyjne - i to nie tylko w opinii zwolenników burmistrza Hećmana powtarzających jak mantrę dawno nieaktualne slogany na temat wyjątkowego piękna Kętrzyna, to bezdyskusyjnie jest to kwestia ważna. Jeśli do tego dodamy uwagi specjalistów dotyczące wzrostu ryzyka zagrzybienia domów które opatulono styropianowym wdziankiem oraz raport o pożarach dociepleń na budynkach wielorodzinnych, sprawa nabiera fundamentalnego znaczenia.

 

 

 

 

Nie jest prawdą, że Kętrzyn pięknieje. Wystarczy porównać jak w ostatnich latach zmieniła się okolica ronda Rogaczewskiego …

 

 

… i ronda Jana Pawla II.



 

 

 

Modelowo wyremontowany i docieplony blok typu OWT75 na osiedlu w Łomży.


 

 

 

Poniżej blok tego samego typu oszpecony styropianizacją i pastelozą na kętrzyńskich „Falklandach”.


 

 

 

 

Technologia docieplania budynków z wielkiej płyty (możliwa do zastosowania dla płyt podokiennych w budynkach OWT) powszechna w Europie Zachodniej. Na zdjęciu widoczne płyty elewacyjne bloku przed powtórnym montażem, po uprzednim dociepleniu płyty konstrukcyjnej (wewnętrznej) i sprawdzeniu wieszaków płyty elewacyjnej.


 

 

 

Raport pożarów styropianowych ociepleń w Polsce
http://stowarzyszenienizo.org/wp-content/uploads/2016/09/Pozary-ocieplen-w-Polsce.pdf

 


 

Komentarze  

 
#1 RacjaSzymon 2018-05-26 12:56
Mam lewicowe poglądy, ale zdecydowanie zgadzam się z Pana punktem widzenia odnośnie zabytków i ładu przestrzennego. Interesuję się architekturą i dostrzegam problem wycinania z krajobrazu polskich miast ich symboli. Ma Pan rację, że miasto to system naczyń połączonych. Głos architektów w tych sprawach jest podobny. Dobrze, że Pan wspomniał też o styropianie, bo to kwestia naszego bezpieczeństwa. Co do kolorów elewacji, to polecam ciekawy artykul sprzed kilku lat -https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=http://mobile.natemat.pl/81013,niesmiertelna-pasteloza-czyli-dlaczego-polskie-bloki-maja-tak-okropne-kolory&ved=2ahUKEwio0-rk0aHbAhVJI1AKHdvoAyUQFjAAegQIABAB&usg=AOvVaw0Jw_mDGAIoe4RxUkCpFm9M
Zacytuj
 
 
#2 Link nie działaSzymon 2018-05-26 13:41
Niestety link nie działa prawidłowo, więc podaję tytuł do wpisania w wyszukiwarkę: Nieśmiertelna pasteloza, czyli dlaczego polskie bloki mają tak okropne kolory?
Zacytuj
 

Dodaj komentarz


Kod antysapmowy
Odśwież