Katastrofalny stan naszej komunikacji miejskiej oraz brak profesjonalizmu w zarządzaniu nią opisywałem w ostatnim czasie wielokrotnie, m. in. w związku z likwidacją linii nr 3, niewłaściwą obsługą ulicy Poznańskiej kursami "jedynki", a także potwierdzającą niekompetencję kadr Komunalnika - karą nałożoną przez Inspekcję Transportu Drogowego. Przedstawienie opinii publicznej powyższych faktów, uruchomiło reakcję zwrotną. Pasażerowie nie kryją oburzenia i zgłaszają zastrzeżenia odnośnie źle świadczonej usługi komunikacyjnej. Na czarnej liście uwag znajdują się notoryczne spóźnienia autobusów, częste przepełnienie zbyt małych pojazdów - zwłaszcza rano i w godzinach przedpołudniowych oraz fatalny rozkład jazdy.

Krytycznych sygnałów dotyczących rozkładu jazdy otrzymałem sporo. W większości - oprócz zbyt małej liczby kursów na liniach 1 i 2 - dotyczyły one godzin kursowania. Nagminnym bowiem jest zjawisko niedostosowania przyjazdów i odjazdów autobusów, do ramowych godzin pracy szkół czy instytucji. Wielokrotnie wskazywano mi problem linii nr 1 docierającej do Karolewa tuż przed godziną ósmą. Rozkład zupełnie nie uwzględnia czasu na dojście do szkoły - argumentowali uczniowie. Jak ustaliłem, to samo dotyczy dojazdu do szkoły Podstawowej Nr 3. Problem zgłaszały mi także osoby pracujące. Autobus linii 2 mający w założeniu dowozić pracowników instytucji na godzinę 7 lub 8, na przystanek przyjeżdża kilka minut przed godzinami rozpoczęcia pracy. Ludzie zmuszeni są ryzykować spóźnienie, lub szukać alternatywnych sposobów komunikacji. Nie inaczej jest z powrotami do domu. Kłopot mają nawet uczniowie szkół zlokalizowanych w śródmieściu. Na dojście z Liceum do przystanku przy Sikorskiego, rozkład daje około 5 minut. Uwagi mają również ekspedientki pracujące w mieście do godziny 17 lub 18. Autobus 10 czy 15 minut po godzinie zamknięcia sklepu jest stanowczo zbyt wcześnie. Pracujemy do ostatniego klienta, sklep trzeba zamknąć i oczywiście dojść na przystanek - wymienia prosząca o anonimowość  rozmówczyni, wskazując właściwszą jej zdaniem porę odjazdu w 20 czy 25 minut po godzinie 18.

Z argumentami pasażerów trudno się nie zgodzić. Problemu jednak by nie było, gdyby autobusy kursowały co kwadrans, ale niestety od kilku już lat, w naszym mieście zielone "czerwoniaki" na przystankach zjawiają się z częstotliwością PKS-u - średnio co godzinę. Niezrozumiałą jest intencja osób układających rozkłady jazdy. Zadaję więc sobie pytanie: o co tu chodzi? O jeszcze większe zniechęcenie pasażerów do publicznego transportu zbiorowego? O całkowite wygaszenie komunikacji? Czy to tylko znów niekompetencja? Czy może celowe działanie wymierzone w mieszkańców Kętrzyna?